Ciepło, cieplej, czyli blokery i antyperspiranty pod lupą…

Nie da się nie zauważyć, że pogoda coraz bardziej wiosenna, temperatury w końcu zdecydowanie bardziej przyjemne i wyraźnie czujemy, że nie tylko wiosna już zagościła na dobre, ale i lato coraz większymi krokami się zbliża.

Lato… Moja ulubiona pora roku. Wbrew modzie i temu, że opalenizna od dłuzszego czasu uznawana jest nie tylko za niemodną, niezdrową ale wręcz nie wypada być już opalonym, to ja jednak nadal będę twierdzić, że wszystko jest dla ludzi, pod warunkiem, że zachowamy umiar. Mało tego, z każdym ciemniejszym tonem na mojej skórze pojawia się ciut lepsze samopoczucie i nic nie poradzę na to, że po prostu czuję się lepiej, gdy wiem, że podkład, którego używam zimą, nagle zaczyna się robić zbyt jasny 😉

Jednak lato, to nie tylko ciepło, słońce, opalenizna, woda, wyjazdy itd. To również problem, o którym ja praktycznie zapomniałam przez ostatnie kilka lat. Pocenie się. Nie sądzę, żeby ktokolwiek lubił być spoconym 🙂 Od kilku lat używam Etiaxilu, który wyeliminował u mnie w 100% to zjawisko. Czy całkowite zablokowanie porów jest zdrowe? Z pewnością nie. Matka natura w końcu tak to sobie wykombinowa, żeby jednak te pory zablokowane nie były 🙂

Tak czy inaczej, od wielu, wielu lat, moim zdecydowanym faworytem kategorii antyperspirant/bloker jest Etiaxil. Nie przeszkodziło to jednak mi w poszukiwaniu zamiennika dla niego, gdyż nie ukrywajmy – Etiaxil zbyt wydajny nie jest, a cenowo również nie wypada zbyt korzystnie. Z drugiej jednak strony, za takie działanie pewnie byłabym w stanie zapłacić kilka razy więcej, ale ciii… lepiej niech producent takich opinii nie czyta 😉

W poszukiwaniu zamiennika dla Etiaxilu nie mogłam nie spróbować dwóch stawianych często na równi z nim produktów, czyli Antidrialu oraz słynnego już Blokera Ziaji. W recenzji znajdzie się również Nivea oraz kosmetyk o przyjazniejszym składzie. Przetestowałam wiele innych (Iwostin, Vichy, SVR, różne kryształy, a nawet Driclor, który składowo porównując z Etiaxilem powinien się sprawdzić), ale było to dawno i były tak beznadziejne, że nigdy więcej zakupu nie powtórzyłam. Na chwilę obecną posiadam :

Etiaxil – pojemność 12,5 ml, cena ok. 40 zł, w mojej aptece stacjonarnej – 49 zł  (jest też wersja 25 ml).

Występuje w wersji czerwonej (do skóry normalne) oraz niebieskiej (do skóry wrażliwej).

Stosowanie – nakładamy cienką warstwą na noc, po dokładnym umyciu i osuszeniu skóry pod pachami. Rano zmywamy. Początkowo potwarzamy co 2-3 dni, potem wystarczy raz w tygodniu, albo i rzadziej (u mnie – co ok. 10 dni)

Skład : Alcohol Denat., Aluminium Chloride

Moje spostrzeżenia i doświadczenia : nie znam nic lepszego. Pierwsze użycie Etiaxilu jednak wspominam jako horror – piekło, szczypało, skóra podrażniona i niestety, nie wytrwałam do rana, bo po godzinie męczenia się poleciałam to zmywać. Na drugi dzień nei odważyłam się jednak ponowić eksperymentu, ale za to poszłam kupić wersję do skóry wrażliwej 🙂 I tu odkryłam, że bardzo, BARDZO ważne jest to, o czym producent pisze wołami na opakowaniu – stosować na DOKŁADNIE wysuszoną skórę. Nie wystarczy przetrzeć ręcznikiem. Skóra MUSI być idealnie sucha (mnie to  kosztowało kilka minut z rękoma w górze :D). Niebieska wersja okazała się dla mnie wtedy strzałem w dziesiątkę. Udało mi się dotrwać do rana, skóra nie była już tak podrażniona (aczkolwiek dyskomfort po aplikacji był wyraźny – piekło lekko, szczypało i miałam ochotę się cały czas drapać). Za to po zmyciu – cud. Przez cały dzień biegając po sklepach skóra pod pachami pozostała IDEALNIE sucha. Jak papier.

Początkowo Etiaxil stosowałam co 2-3 dni, a po 2 albo 3 takich powtórzeniach, wystarczyło mi stosowanie raz na tydzień. Potem, kiedy odważyłam się sięgnąć po wersję czerwoną – raz na około 10 dni. I przy wersji czerwonej jednak pozostałam, gdyż u mnie spisuje się ona nieco lepiej, zapewnia ochronę na dłużej, a pieczenia po kilku latach używania nie odczuwam już żadnego.

Antidral – pojemność 50 ml, cena ok. 25 zł, u mnie w aptece – 27,50 zł

Skład : Chlorek glinowy 1,0g, gliceryna 1,0g, alkohol etylowy 96% 5,0g, woda oczyszczona do 10,0g.

Stosowanie : codziennie rano należy posmarować Antidralem miejsca pocące się. W przypadku mniejszych dolegliwości-  stosujemy co 2-3 dni.
Moje spostrzeżenia i doświadczenia : być może gdybym wcześniej nie stosowała Etiaxilu, moje wrażenia byłyby inne. Jednak obecnie – jestem zdecydowanie na "NIE" dla tego produktu. Przede wszystkim – nie działa. I to jest główny zarzut pod jego adresem. Poza tym – stosowanie rano jest dla mnie nie do przyjęcia, gdyż produkt zawiera w składzie glicerynę, która powoduje, że nie wchłania się całkowicie jak Etiaxil, a pozostawia delikatną warstewkę, która powoduje uczucie dyskomfortu w moim przypadku (tak jakby skóra pod pachami nie była całkiem sucha). Rozumiem zamysł – dzięki temu nie jest też wysuszona, ale do mnie gliceryna w tym przypadku zdecydowanie nie przemawia. Być może to ona właśnie powoduje, że nie mam uczucia świeżości i idealnej suchości po zastosowaniu Antidralu. A do tego, mimo iż problemu z poceniem się nie mam, lubię stosować zapachowe antyperspiranty, co w żaden sposób nie daje się pogodzić z aplikacją po Antidralu.

A że nie działa na mnie? Tak jak wspomniałam – być może gdybym nie miała wcześniej kontaktu z Etiaxilem, moje doświadczenia byłyby inne… A być może nie. Mimo przyjaznej ceny, sporej pojemności i większej wydajności – ja nie zużyłam nawet 10% od ubiegłego lata, gdyż najzwyczajniej w świecie nie widzę sensu stosowania czegoś, co nie tylko nie działa, ale wręcz daje uczucie dyskomfortu. Termin przydatności ma jednak jeszcze dość długi, więc leży awaryjnie w szafce i czeka nie wiadomo na co.

Ziaja – Bloker – pojemność 60 ml, cena ok. 7 zł.

Stosowanie : używamy przez 2-3 noce z rzędu na suchą i niepodrażnioną skórę, potem 1-2 razy w tygodniu.

Skład :Aqua, Aluminium Chloride, Glycerin, Hydroxyethylcellulose, Potassium Sorbate.

Moje spostrzeżenia i doświadczenia : moje największe rozczarowanie tego roku. Serio. Napaliłam się na ten produkt jak głupia, naczytałam się o tym, jaki on świetny, jak genialnie działa… Żadnej, dosłownie żadnej negatywnej recenzji znaleźć nie mogłam (w momencie, gdy go kupowałam). I co? Pierwsza aplikacja – eeee… ale co to ma być? Dlaczego to tak śmierdzi (przepraszam za wyrażenie, ale on naprawdę bardzo brzydko pachnie)? Dlaczego się nie wchłania? Dlaczego pod pachami tak niemiło? Aaaa… to ta gliceryna. No dobra, to ja poczekam, aż się wchłonie. Poczekam jeszcze chwilę.. Nie no, serio? Po godzinie nadal czuję, że się nie wchłonęło? Poddaję się, idę spać i nie kombinuję w takim razie… Rano? No ok, nie jest źle. Skóra nie wygląda na podrażnioną, nie czuć już zapachu blokera, nie piecze nic. Po całym dniu – hmm.. Działa. Super. To może się jednak przemęczę z tym obleśnym uczuciem lekkiej tłustości pod pachami i zatkam nos przy aplikowaniu go (bo już chwilę po zapach się ulatnia i nie jest wyczuwalny). Wytrzymałam … 3 dni. Po 3 dniach jednak zobaczyłam coś, czego miałam nadzieję nie ujrzeć już nigdy w życiu. Mokrą plamę na koszuli. O nie, to temu panu już podziękujemy. Takich niespodzianek nie lubię i nie jestem zaakceptować, nawet gdyby to miała  być jednorazowa wpadka.

Sądząc jednak po ilości pozytywnych opinii o tym produkcie – z pewnością są osoby, na skórze których się sprawdzi. Moja skóra niestety do nich nie należy. Podobnie jak skóra koleżanki, z którą równocześnie testowałyśmy ten bloker (oczywiście każda swój :D) – u niej również niezbyt się spisał, choć nieco dłużej używała go niż ja i przez jakiś czas. No i ona również nie czuje jego zapachu. Hmm… Gdybym nie wąchała go zaraz po zakupie, podejrzewałabym, że fakt, że niezbyt fajnie pachnie spowodowany jest jakąś indywidualną reakcją, w jaką wszedł w kontakcie z moją skórą. Ale przysięgam, że wąchałam czysty, nieużywany produkt 🙂 To pewnie tak jak z nutami w perfumach – tam gdzie jedni czują paloną gumę opon samochodowych, rozgrzany asfalt, inni czują słodycz orientalnych kadzideł 😉

Myślę, że bez sprawdzenia na własnej skórze się nie obejdzie. A przy takiej cenie, nawet gdyby się nie spisał – nie żal będzie go wyrzucić. A gdyby okazało się, że działa – to warto skakać z radości, że za grosze mamy problem z poceniem się załatwiony 😉

Z Ziają rozstałam się bez żalu (zdjęcie zrobione tuż po zakupie). Ona poleciała do kosza, a ja pędem do apteki po Etiaxil, na który skazana jestem już chyba na zawsze.

Tyle ode mnie w kwestii porównania tych trzech produktów.

Skąd na zdjęciu Nivea Happy Time, o którym nie wspomniałam do tej pory? Ano stąd, że jestem beznadziejnie uzależniona od tego zapachu 😀 Sam produkt, gdybym miała go oceniać pod względem skuteczności, jako antyperspirant, otrzymałby najgorszą z możliwych ocen. Działanie – zerowe. Natomiast za zapach wybaczam mu wszystko – to, że nie działa ani trochę (ale przy etiaxilu problem pocenia mnie nie dotyczy), to że wydajność jest skandaliczna (ok. 2,5 tygodnia przy codziennym użyciu), skład, który do najsympatyczniejszych nie należy (choć jak już kiedyś pisałam – skład dla mnie ma drugorzędne znaczenie, analilzuję go tylko pod kątem tego, co mi może zaszkodzić na twarzy).

Ale zapach… Zapach Nivea Happy Time z wyciągiem z bambusa i zapachem kwiatu pomarańczy jest dla mnie czymś, bez czego już nie potrafię się obyć. Żel pod prysznic z tej samej linii zapachowej mam zawsze w zapasie (kilka sztuk nawet) i gdy nie ma go w mojej łazience, to po prostu czegoś mi brakuje 😉 Mimo iż nałogowo kupuję inne – zarówno balsamy, jak i żele, ten jedynie sprawia, że mam ochotę co 5 minut pod prysznic wskakiwać.. Nivea… Mało wyrafinowana, mało elegancka, zdecydowanie nie górnopółkowa, składowo najczęściej kompletnie nieprzyjazna, a serią Happy Time przykleiła mnie do siebie na długie lata (dopóki nie wycofają, bo sądząc po tym, że używam tej linii zapachowej już … nie wiem? 2 lata? 3? to znudzić mi się raczej nie znudzi :D)

No i ostatni punkt mojego zestawienia, czyli coś dla uspokojenia sumienia, zdecydowanie bardziej przyjazne składowo niż Nivea, czyli

Crystal Body Deodorant, Mineral Deodorant Body Spray, Chamomile & Green Tea –pojemność – ok. 120 ml, cena 3,99$.

Skład : Purified Water (Aqua), Natural Mineral Salts, Potassium Alum, Fragrance (Parfum) Including Chamomile and Green Tea Essential Oils and Extracts (czyli woda, naturalne sole mineralne, ałun, zapach składający się z olejków eterycznych i wyciągów z rumianków i zielonej herbaty)

  • Nie zawiera Aluminum Chlorohydrate (chlorowodzianu glinu)
  • Hypoalergiczny
  • Bez parabenów
  • wspierany przez centra leczenia raka (brak aluminum chlorohydrate w składzie)

Moje spostrzeżenia i doświadczenia : mam dość mieszane odczucia w stosunku do tego kosmetyku. Pachnie w sposób bardzo delikatny (zdecydowanie bardziej rumiankowo niż zieloną herbatą), subtelny i raczej niedrażniący. Tylko z określeniem, czy go lubię, czy też nie, mam spory problem. Próbowałam go używać bez Etiaxilu i pot się pojawia przy wysiłku fizycznym (przy normalnym funkcjonowaniu tego nie odnotowałam), ale jest całkowicie pozbawiony zapachu, więc właściwie swoje zadanie spełnia (pamiętając, że jest to DEZODORANT, a nie ANTYPERSPIRANT). Poleciłabym ten dezodorant raczej osobom, które nie mają wielkiego problemu z potliwością, chcą wyeliminować szkodliwe składniki ze swoich produktów (chociaż pamiętajmy, że zwykły rumianek też może powodować podrażnienia, bo sama znam osobę, która jest na niego uczulona) i którym zależy na łagodnie perfumowanym, niezbyt agresywnym zapachu dezodorantu.

Z pewnością plusem tu może być fakt, że nie ma w swoim składzie kontrowersyjnego i budzącego wiele obaw chlorowodorku glinu.

Na minus – w mojej buteleczce po tygodniu popsuł się atomizer i zamiast mgiełki pryska dość niemiłym strumieniem. Nie wiem, być może trafił mi się wadliwy egzemplarz, ale skutecznie zniechęca mnie to do sięgania po niego.

———————————————

Reasumując – nie znalazłam i chyba już nie znajdę zamiennika dla Etiaxilu (idea łykania tabletek w postaci Perspiblocka do mnie kompletnie nie przemawia). Po przetestowaniu na pewno powyżej 20 różnych produktów tego typu zdecydowanie zostaję przy Etiaxilu. I nie przemawiają do mnie żadne argumenty, że to zbyt silny produkt, by używać go przez wiele lat. Nie jest to lek dostępny jedynie na receptę, nie odnotowuję żadnych podrażnień (poza pierwszym razem, kiedy nie zastosowałam się do zaleceń producenta), a skoro jedno użycie na 10 dni zapewnia mi całkowity komfort, to nie będę kombinować. Zwłaszcza, że nie rozumiem tych głosów krzyczących, że skład etiaxilu to samobójstwo 😉 Zwłaszcza, gdy zerkniemy pod nalepkę pierwszego lepszego antyperspirantu dostępnego w drogerii – w znacznej większości na II miejscu zobaczymy Aluminium Chlorohydrate, czyli nic innego jak  owiany złą sławą chlorowodorek glinu (czy słusznie tak potępiany? to już temat na zupełnie innego posta 😉 )

30 myśli w temacie “Ciepło, cieplej, czyli blokery i antyperspiranty pod lupą…

  1. mam identyczne zdanie na temat ziajowiego blokera (swoja droga 5 minut temu pisalam o tym na blogu, haha). nie robi nic, nie wchlania sie, zazdroszcze ludziom na ktorych dziala, bo inwestycja swietna.
    na mnie z kolei antidral dziala w 100%. etiaxil w 50.. no coz, dla kazdego co innego 😉

  2. blondeshead – cóż za zgranie tematyczno- czasowe 🙂 Myślałam, że tylko ja z tą nieszczęsną Ziają mam ciągle na pieńku 🙂 Ona mnie wybitnie nie lubi, mimo moich prób zaprzyjaźnienia się z nią… Co kupię, to ląduje w koszu… Ale może kiedyś się to zmieni 🙂
    A co do Etiaxilu i Antidralu – dokładnie tak: dla każdego co innego 🙂 To kolejny dowód na to, że nie ma czegoś takiego jak uniwersalny produkt dla wszystkich. I bardzo dobrze, bo okropnie nudno byłoby gdybyśmy wszyscy używali tego samego mydła, tego samego balsamu, żelu, perfum, kremu…:)

  3. Ja mam również takie odczucia co do blokera, chociaż przyznam, że dałam mu drugą szansę w tym tygodniu, zobaczymy:P Jak zdania nie zmienię, to leci do kosza śmierdziel:) 
    Antidral działa u mnie świetnie, używam drugie opakowanie. Jedyny minus to, że swędzą mnie ponim pachy co mnie doprowadza do szału, ale dla efektów się przemęczę czasem:P Tylko, że stosuję go oczywiście na noc;)
    Etiaxil za drogi.

  4. anonyme – kamień z serca :D,  bo ilekroć piszę takie recenzje, to mam wrażenie, że udowadniam tym tylko to, jak bardzo odstaję od całej reszty 😀 Bo szczerze mówiąc, gdy kupowałam Ziaję, nigdzie, dosłownie nigdzie nie spotkałam złego słowa na temat tego blokera – opinie na wszystkich blogach, forach itd. były wręcz entuzjastycznie pozytywne. A już o tym, że on tak… hm…  nieładnie 😉 pachnie, to słowem nikt nie wspomniał 🙂
    Cieszę się, że nie tylko ja mam takie wrażenia 🙂
    A Antidral – podejrzewam, że gdybym nie zaczęła od Etiaxilu i być może sięgnęła po Antidral wcześniej niż po kilku latach z Etiaxilem, to być może i ja bym go polubiła i może działałby lepiej? Nie wiem, w każdym bądź razie wiem, że są osoby, którym on bardzo służy. I właściwie to ja Ci trochę zazdroszczę, bo jednak Antidral to zdecydowanie korzystniejszy wybór (stosunek ceny do wydajności)… 🙂
    A co do swędzenia – ja tak mam obecnie tylko wtedy, kiedy zbyt szybko po prysznicu sięgnę po Etiaxil 😉

  5. Ja od dwóch lat stosuję Antidral. Na początku codziennie, teraz rzaaadko~! I na początku byłam bardzo zmartwiona faktem, że napisane wołami, że po pewnym czasie nie będę musiała używać tak często, a ja nadal, dzień w dzień zmuszona, bo dzień przerwy = wielka pacha… No i pierwsze stosowania to horror, ale tyle czasu minęło, człowiek uczy się na własnych błędach… 😉
    A Etiaxil też stosowałam i w przeciwieństwie do Ciebie – nie lubię go 😀 Do Ziaji w ogóle nie mam zaufania. 
    Co do zapychania porów pod pachą, to cóż… jakby nie patrzeć małe dzieci się nie pocą. Indiani w Amazonii (wg. p. Cejrowskiego) też. Więc Natura chyba się rozszalała z tymi gruczołami u dorosłych i nie-Indian 😉
    Podoba mi się Twoja opinia dotycząca opalania. Przybij piątkę, ja też lubię się pomiziać Suonkiem 😀

  6. No ja również skusiłam się na niego z powodu tych pochlebnych opinii, a zapach miał być ładny:P No zobaczymy, pomęczę go (się:P)jeszcze trochę;)
    Zimą odstawiłam takie specyfiki, mam nadzieję, że Antidral nadal będzie mi służył, bo cena rzeczywiście bardziej przyjazna niż Etiaxilu:) Chociaż i tak zaczęli się cenić, bo za pierwszym razem jak kupowałam to kosztował ok 12-13zł, a teraz 20;/
    Rzeczywiście, skóra musi być zupełnie sucha:)

  7. też uważam, że Etiaxil jest ciut lepszy od Antidrala, Etiaxil już skończyłam i ze względów finansowych siegnełam po Antidral, nie powiem, że jest zły ale przy Etiaxilu wystarczała mi jedna aplikacja na 2-3 tygodnie, przy Antidralu 1 aplikacja na tydzień, także różnica jest ale w cenie też więc na razie zostane przy Antidralu, a Ziaji nie używałam, ale jest tania więc na pewno ją sprawdzę:)

  8.  mam Nivea Happy Time z wyciągiem z bambusa i zapachem kwiatu pomarańczy w sprayu i nie moge doczekać się kiedy go zużyję! nie działa a zapach mnie odrzuca, tzn sam w sobie ładny jest, ale jak psiknę to aż się duszę – jest taki mocny i właśnie duszący, zapewne kulka pachnie delikatniej i zel pod prysznic takze 🙂
     
    Etiaxil mam niebieski, pomaga mi, ale nie w 100%, mam takze wersje do stóp,ale dla mnie to porazka. Choć ja generalnie skazana jestem na kleskę bo z roku na rok latem co raz bardziej plywam w butach i mam mokre dłonie a lekarze mowia,ze taka moja uroda. ;/ Choć wczesniej tego problemu nie mialam. 😦

  9. Seraphase – ja chyba jestem zbyt niecierpliwa, by dłużej stosować coś, co nie działa 😉 Pewnie dlatego też wiele kosmetyków wyrzucam do kosza po pierwszym nieudanym teście (góra dwóch) .. Rzadko daję drugą szansę …I może dlatego Antidral się u mnie nie spisał… Nie zadziałał w pierwszym tygodniu, więc – do widzenia 🙂 Może kiedyś zrobię do niego jeszcze drugie podejście (w końcu przecież go nie wyrzuciłam 😉 ), zwłaszcza, jak mi Etiaxilu nagle zabraknie 😉
    Z tą Ziają to mam podobnie, ale wszędzie czytam o tym, jak to w ostatnich latach się poprawiła, jak fajne produkty wypuszczają itd. Tylko, że widocznie ja trafiam na te gorsze, albo po prostu Ziaja wyjątkowo nie lubi się z moją skórą i już 😉 Jedynym produktem, który chyba zużyłam (o ile mnie pamięć nie myli), było oliwkowe mydło do ciała, choć pod koniec lałam go już strumieniem do wanny, bo miałam wrażenie, że się nigdy nie skończy 😀
    A słoneczko w umiarze nie jest złe i tego się będę trzymać 🙂 Piątka ! 🙂

  10. Używałam rok temu etiaxilu i działał! szczypało, piekło itd, ale działał i to było najważniejsze.. Ostatnio kupiłam Antidral i dla mnie to klapa, piecze gorzej niz Etiaxil a efektu zero… muszę znów kupić Etiaxil.

  11. anonyme – ładny zapach niby jest kwestią dyskusyjną, ale … no litości… bloker Ziaji z pewnością nie pachnie ładnie (mam okropne skojarzenia z tym zapachem, więc nie będę tu ich opisywać, ale rzucę tylko hasło: lato- autobus- spoceni starsi panowie…) Przykro mi, ale tak mi się kojarzy (choć moje skojarzenia mogą być nieco wypaczone przez czas, gdyż autobusami miejskimi nie podróżowałam już jakiś czas) i nic na to nie poradzę 😉 Chciałam się przemóc, serio, ale nie jestem w stanie 😉
    Zazdroszczę wszystkim, którzy takich skojarzeń z tym zapachem nie mają… I tym, u których się spisuje, bo jednak cena 7 zł za 60 ml to coś, co chętnie bym wpisała na stałe w swój grafik wydatków 😉
    Ciekawa jestem, jak się skończy Twoje testowanie tego blokera 😉
     
     

  12. Kosmetyczna Ja – no i właśnie jesteś dowodem na to, że jednak są osoby, którym ta Ziaja służy i które sobie chwalą ten produkt. Nie pozostaje mi nic innego jak wrednie Ci pozazdrościć 😛 (bo ja naprawdę chciałam się polubić z Blokerem, naprawdę)
    Jeżeli sobie chwalisz Ziaję i działa na Ciebie, to chyba szkoda pieniędzy ( i cierpienia ewentualnie z tym związanego) na Etiaxil. Takie jest moje skromne zdanie 😉

  13. Agu – ja myślę, że to wynika jednak bardziej z formy dezodorantu – ja nie jestem używać prawie żadnego w sprayu, gdyż kończy się to u mnie atakiem kaszlu, kichaniem, zaczerwienionymi oczami, a do tego żadnego z zapachów, jakie kiedyś testowałam w aerozolu nie byłam w stanie znieść, nawet takich, które w kulce lubiłam. Więc po jakimś czasie dałam sobie spokój.
    A zapachu Nivea Happy Time będę bronić do upadłego 😛
    Ja na szczęście nigdy nie miałam problemu ani z poceniem się dłoni ani stóp, ale potrafię sobie wyobrazić, jak uciążliwe to może być. Jeżeli wyniki badań nie wskazują jednoznacznie na problemy zdrowotne, z których to wynika, a Etiaxil do stóp nie pomaga, to rzeczywiście niezbyt fajnie … Kompletnie nie mam pojęcia o tym temacie, więc się nie będę wymądrzać, przykro mi tylko, że nie mogę jakiejś pomocnej rady udzielić :*

  14. KathrinJot – no, w końcu ktoś, u kogo w rankingu również Etiaxil wypada wyżej niż Antidral 🙂 Piekło, szczypało przez cały czas? Skóra nie uodporniła się nic a nic? To ja widocznie tylko ja taka gruboskórna jestem 😉
    Ja niestety też niebawem będę musiała nabyć Etiaxil, bo trafiło mi się jakieś felerne opakowanie chyba, bo mi się ciągle z niego coś wylewa i czuję, że niedługo niewiele tam zostanie (a on i tak ma tylko 12,5 ml… ja nie wiem, kto wymyślił tak małą pojemność i dlaczego chce za nią tak dużo, ale i tak wiem, że kupić, kupię na pewno)

  15. Też używam etiaxilu. Ale nie żeby wyeliminować 'zwykłe' pocenie, tylko wręcz chorobowe 😦 Swego czasu 10 min po wyjściu z domu mialam ogromne plamy pod pachami. Zmusilo mnie to do ubierania najczęściej CZARNYCH rzeczy (mowilam wszystkim, ze lubie ten kolor ;pppp). Okropność. Na poczatku stosowania etiaxilu pieklo niemilosiernie, ale bylam gotowa zniesc o wiele wiecej zeby miec suche pachy. Udalo sie, teraz stosuje go bardzo rzadko, a za jakis czas wyprobuje Bloker Ziaji, juz go kupilam:D. 
     
    pozdrawiam:))
     
    AA, ja chyba dziwna jestem, ale dla mnie Bloker nie ma zapachu O_O

  16. Fakt blocker niebieski ma nieprzyjemny zapach , ale uwazam ze jest malo wyczuwalny przy aplikacji 🙂 tez na mnie srednio dziala… W tym roku zdecydowanie postawie znow na etiaxil! choc faktycznie cena przeraza, ale za 3 miesieczne suche paszyska jest do zniesienia.
    A mialam sie skusic na antidral, ale jak mowisz ze kiepsko to nie bede ryzykowala 🙂
    Pozdrawiam i ogromne buziole:*

  17. visala – ciekawa jestem, jak u Ciebie się bloker sprawdzi. Mam nadzieję, że lepiej niż u mnie 🙂
    A ja osobiście czarne ubrania po prostu lubię. Naprawdę lubię 😀 W mojej szafie dominuje właśnie czerń i szarość… Ale ja bardzo do tyłu jestem w temacie mody i spraw z nią związanych. Kompletnie nie ogarniam tego tematu i chodzę jedynie w jeansach i stosie podobnych do siebie bluzek 🙂

  18. mart(w)a – zgadzam się z Tobą całkowicie – zapach przy aplikacji nie jest zbyt mocno wyczuwalny, ale gdy po zakupie zbliżylam nochala do kulki, to ZDECYDOWANIE go poczułam. I do tej pory mam uraz z tym związany 🙂
    A z tym Antidralem… na wiele osób jednak działa (nawet tu w komentarzach jednak prowadzi :D). Może uda się go gdzieś nabyć w małej aptece za poprzednią cenę jeszcze? Bo z drugiej strony, te kilkanaście złotych, nawet jeżeli nie zadziała, można przeboleć (choć pieniędzy w błoto nikt nie lubi wyrzucać, więc może lepiej rzeczywiście nabyć coś sprawdzonego już). 
    Dzięki za wizytę i komentarz :*

  19. hej . wlasnie wpadlam na Twojego bloga i cos czuje ze bede tu czesto zagladac  . nie bede sie wypowiadac na temat blokera ziaji bo jak bedziesz miala chec zajrzysz do mnie na bloga i sama przeczytasz – wg mnie dziala ale podraznia i tez nie rozumiem tego zachwytu jaki panuje choc cene ma atrakcyjna . jesli masz mega wrazliwa skore polecam Aquaselin [moja recenzja: http://smieti.blogspot.com/2011/04/aquaselin-roll-on-przeciw-nadmiernej.html%5D przez to ze jest delikatniejszy trzeba go czesciej uzywac . dla mnie to super produkt.

  20. hej Smieti – oczywiście zerknęłam na Twojego bloga i muszę przyznać, iż jestem pod mega wielkim wrażeniem 🙂 Naprawdę – w swoim czytniku mam ponad 300 najrozmaitszych blogów, ale chyba właśnie zostałaś zwycięzcą – dawno nie widziałam tak czytelnie prowadzonego bloga, z tak genialnymi zdjęciami (wszystkie, jakie są potrzebne) i z tak sensownymi i wyczerpującymi recenzjami. Aż zazdrosna się zrobiłam 🙂 A serio – naprawdę świetny blog i zastanawiam się, dlaczego na niego wcześniej nie trafiłam…
    A co do blokera – niestety, w moim przypadku nie działa. Gdyby działał, to pewnie wybaczyłabym mu wiele, bo cena jest nie do pobicia 🙂 A Aquaselin już dodałam sobie na listę do sprawdzenia przy najbliższej wizycie w aptece, mimo iż jakiejś mega wrażliwej skóry nie mam 😉 Ale jako iż wciąż chętnie znalazłabym zastępcę dla Etiaxilu, to pewnie podejściu do Aquaselinu się nie oprę …

  21. Nigdy mi nie dane bylo sprobowac Etiaxilu ale moze to i lepiej 🙂 … ja uzywam wyrob o podobnym dzialaniu szwajcarskiej firmy i tez jestem zadowolona 🙂 … i tez czekam az dokladnie wyschne, ten moze nie piecze ale jak sie pospiesze i naloze na wilgotna skore to potem troszke swedzi :]

  22. cathy, tu chodzi o procentowa zawartosc chlorklu glinu, w etiaxilu jest ona najwyzsza (rzedu 20% ale nie mam pewnosci), antidral ma tylko 10, a w ziaji to trudno powiedziec 😉
    probowalas tez dricloru? naprawde ciezko uwierzyc, ze zadzialalby gorzej niz etiaxil (chociaz czytalam juz o takich rzeczach jak nietolerancja jakiegos leku i doskonala tolerancja jego generyku.. to tak jak w  tym komentarzu wyzej ze antidral dziala lepiej 🙂  na dobra sprawe to tylko chlorek glinu i alkohol, mozna to samemu zrobic 😉 )
     

  23. Na mnie Etiaxil działał za 1 razem .było sucho,sucho i cudownie sucho.  do czasu. teraz juz nie działa.ani antidral ani etiaxil. co mam zrobić?

  24. Maus – no jakim cudem ja te komentarze (Twój i Cotki) przegapiłam, to pojęcia nie mam… Przepraszam :*
    A zdradzisz ( o ile tu zajrzysz jeszcze;) ) co to za produkt? Może wart jest przyjrzenia mu się bliżej (nawet, jeżeli niedostępny u nas w Polsce, to od czego mamy ebay?:D)

  25. Cotka – no własnie Driclor, tak jak pisałam, kupiłam ze względu na to, że w teorii nie miał szans, żeby nie zadziałać… Okazało się, że teoria to jedno… No w każdym bądź razie, ja zostaję wierna Etiaxilowi (choć muszę jeszcze spróbować Perspirexu, który w teorii 😉 jest dokładnie tym samym produktem co Etiaxil, produkowanym przez tą samą markę)
    Eksperymenty pt. "własnoręczna produkcja antyperspirantu" zostawię jednak tym, którzy mają o tym jakiekolwiek pojęcie… Chemia i ja w szkole nie przepadałyśmy za sobą specjalnie 🙂
     

  26. Zabieram się do kupienia blokera z Ziaji… Może  u mnie zadziała???
    Co do Etiaxilu mówię stanowcze: NIE! Ból niemiłosierny, nie będę go przeżywać tylko dla wyeiminowania pocenia! Anti-drial mocny
     

  27. Cathy, jeśli lubisz tak bardzo zapach Nivea Happy Time z wyciągiem z bambusa i zapachem kwiatu pomarańczy to polecam Ci kremowy żel pod prysznic z Biedronki – BeBeauty Happy Moment  z wyciągiem z bambusa i zapachem kwiatu pomarańczy. Nie zrażaj się, że jest Biedronkowy, bo jest równie rewelacyjny jak Nivea, a kosztuje niecałe 5zł za 400ml. Zapach tak samo boski! Tak samo jak Ty jestem uzależniona od tego zapachu, ale kiedy można nieco przyoszczędzić, a mieć w zasadzie to samo to czemu nie 😉
    ps. bardzo sympatyczny blog
    Pozdrawiam serdecznie

Dodaj odpowiedź do Cathy Anuluj pisanie odpowiedzi