Stay with me czyli dowód na to, że warto czasem dać drugą szansę…

Niedawno pisałam o tym, jak bardzo rozczarowana byłam zakupem pomadki All About Cupcake i jak bardzo nie lubię jej na swoich ustach. Jeszcze wcześniej pisałam o niezbyt zadowalającym mnie zakupie błyszczyka Catrice. I to nic, że obiecałam sobie, że koniec kupowania czegokolwiek z tych dwóch marek (większość zakupów do tej pory nie należała do udanych). To nic, że ja nie przepadam generalnie za malowaniem ust… Faktem jest, że gdy okazało się, że w mojej Naturze pojawiła się w końcu (!) szafa Catrice dopadłam do niej z nadzieją znalezienia czegoś ciekawego. Co prawda z Catrice nabyłam tylko tusz (o nim wkrótce), ale za to w moje łapy wpadł błyszczyk, który wrzuciłam do koszyka zupełnie bez przekonania… I jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że … to pierwszy kosmetyk Essence, którego nie wrzucę do pudła zapomnienia od razu po zakupie (no, może drugi – pierwszy to nieodżałowany AOH, który z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu kiedyś oddałam :D)

Mowa o :

Essence Stay With Me Longlasting Lipgloss w odcieniu 05 I LIKE COTTON CANDY

Stojąc przed szafą Essence jedynym kosmetykiem, jaki wpadł mi w oczy był właśnie ten błyszczyk. Co prawda odcień nie należy do gamy moich ulubionych (zdjęcie jest nieco przekłamane, błyszczyk ma ciut ciemniejszy i bardziej przydymiony odcień, bardziej podobny do tego zdjęcia niżej), ale pozostałe były jeszcze bardziej nie w moim typie. Czemu go więc wzięłam? Przysięgam, że pojęcia zielonego nie mam, co mną kierowało 😀 Chyba tylko ciekawość..

W każdym bądź razie wybrałam odcień I like cotton candy i już w samochodzie nie wytrzymałam i się nim maznęłam. Pierwsze wrażenie – a co to za śmieszny aplikator? Okazało się jednak, że mimo mojej nieufności do takiego kształtu, po kilku dniach malowania się nim stwierdzam, że go lubię 😉 Smak i zapach oczywiście chemiczne, ale nawet jakoś specjalnie mnie nie drażnią, choć osobiście wolałabym, żeby był pozbawiony i smaku i zapachu. Błyszczyk jest dość gęsty, ale o dziwo, nie klei się. Pokrywa usta dość intensywną taflą błyszczącego koloru (ale bez drobinek i innych błyskotek), który po chwili dość mocno osiada na ustach i to w taki sposób, że nawet ja, która niezbyt przepada za uczuciem pomalowanych ust, nie czuje się źle z tym błyszczykiem. Kolor po jakimś czasie na moich ustach "normalnieje", lekko się uspokaja, a potem znika równomiernie, bez zbierania się w kącikach czy wchodzeniu w bruzdy i inne miejsca.

"Supertrwałym" bym go raczej nie nazwała. Trwałość moim zdaniem taka, poniżej jakiej żadne mazidło do ust schodzić nie powinno. Bez picia i jedzenia – około godziny, potem zaczyna stopniowo zanikać.

Na moich ustach odcień I like cotton candy wygląda tak: (pierwsze zdjęcie tuż po nałożeniu, drugie – 40 minut później)

(tych zdjęć nie można powiększyć – oszczędzę Wam zbliżeń moich podpuchniętych i zaczerwienionych oczu po testach nowego kremu pod oczy)

i kilka zbliżeń (każde zdjęcie można obejrzeć w powiększeniu klikając na nie, żeby zobaczyć, jak błyszczyk "układa" się na ustach)

Ogromnie żałuję, że gama kolorystyczna tych błyszczyków jest tak dziwna, bo z pewnością skusiłabym się na kilka jeszcze innych odcieni. Choć niewykluczam, że przy najbliższej wizycie w Naturze nie wpadną do mojego koszyka pozostałe odcienie, tylko po to, żeby przekonać się, czy któryś z nich przypadkiem nie wygląda na moich ustach lepiej niż się spodziewałam 😉

Minusy : zawiera karmin, uboga gama kolorystyczna, chemiczny smak i zapach, niespełniona obietnica producenta- "longlasting" ma dla mnie nieco inne znaczenie.

Ja w każdym bądź razie jestem dosć miło zaskoczona tym błyszczykiem, może dlatego, że byłam przekonana, że dołączy do podobnych, nieudanych zakupów 😉 Choć nie wywołał on we mnie dzikiej chęci wykupienia wszystkich dostępnych w mojej drogerii egzemplarzy w obawie, że kiedyś go zabraknie (choć gdyby miał inny odcień, to możliwe, że zakupiłabym 2-3 sztuki, żeby sobie leżały), to jest to chyba pierwszy błyszczyk, który nosić od czasu do czasu będę…

Cena: nie pamiętam, ale jakieś grosze, na pewno poniżej 10 zł (poprawię tą informację, gdy dowiem się dokładniej, ile kosztował)

66 myśli w temacie “Stay with me czyli dowód na to, że warto czasem dać drugą szansę…

  1. Wooowww… 🙂 Faktycznie prezentuje sie cudnie i slicznie Twoje usta wygladaja 😀
    Z tymi mazidlami z Catrice i Essence tak jest. Przez to, ze kosztuja grosze to co jakis czas mi cos do koszyka wpadnie, choc i tak mam swoje ulubione firmy z innej polki, ktorych zaden drobiazg za pare euro nie przebije. I jak na swoja klase to niektore sa niezle ale do idealu to im brakuje 😉

  2. Na ustach wygaląda ślicznie. Własnie zaznajamiam się z produktami essence na nowo, kupiłam pękacza , nabłyszczacz i wybielacz do pazurków no i takie coś do malowania brwi ( takie coś….<torba> ) Na błyska nawet nie zwróciłam uwagi ale następnym razem zwrócę;D
     
    I jeszcze się pochwalę, a co! naumiałam się nakładać Lucy:D  Rzeczywiscie do niej trzeba z uczuciem , zwłaszcza w okolicach nosa i tam gdzie są pory;)
    Buźka:*

  3. Maus – a dziękuję :* Mnie Essence i Catrice kuszą głównie wtedy, kiedy naoglądam się ich na Waszych blogach 🙂 I choć moje doświadczenia do tej pory z tymi markami nie były zbyt udane, to przykład tego błyszczyka pokazuje, że są szanse, że może kiedyś jeszcze coś dla siebie wśród nich znajdę 🙂
    Na ideały za 10 zł dawno temu przestałam mieć nadzieję ;D Głównie w kwestii tuszów, bo mazidła do ust są dla mnie tą częścią kolorówki, na którą chyba nigdy nie wydam więcej niż 100 zł…

  4. skarbku – miło Cię znowu widzieć u mnie :* Dziękuję :* Ja koło pękaczy na razie się kręcę, kręcę, robię delikatne podejścia, oglądam, po czym grzecznie odkładam na miejsce 😉 Chyba jeszcze nie dojrzałam do nich.. I tak jestem w szoku, bo to, co ostatnio noszę na paznokciach i kolory lakierów, jakie wybieram, zaskakują nawet mnie samą 🙂 Przez 20 lat nie nosiłam takich paznokci, jak teraz 😀
    Lucy, o czym pisałam już wiele razy, to chyba jedyne minerały, które żyją swoim życiem. Na mnie Luśka na przykład się ostatnio obraziła. Na nic moje prośby,na nic błagania… To, co wyprawia, gdy tylko pacnę ją na twarz, trudno nawet opisać słowami.. Nasza ponad roczna przyjaźć przeżywa ciężkie chwile 🙂
    I już wiem przynajmniej, z kim się teraz poszła zaprzyjaźniać.. Phi.. ładnie, ładnie.. No nic…poczekam aż do mnie wróci, chociaż może w swojej łaskawości obdarzy pewnego dnia swoją przyjaźnią i mnie i Ciebie? 🙂

  5. Inulinus aż poszłam do Ciebie zobaczyć, jaki odcień masz 😀 I widzę jakiś różyk.. Zadowolna jesteś z niego? Jaki to odcień? Aha, no i oczywiście dziękuję za komentarz :*
    I nie mogę się powstrzymać.. muszę to napisać.. Tylko puder bambusowy na twarzy i Ty piszesz o straszeniu cerą?! Niejedna by się dała pokroić za taką, jaką Ty masz 😛

  6. burn-it-up – ja właśnie podjęłam decyzję,  że przy najbliższej wizycie w Naturze wezmę wszystkie odcienie – nawet te, które odrzuciłam jako "NIGDY-W-ŻYCIU!" 🙂 Cena nie zniechęca do eksperymentów, więc … 🙂 A nuż okaże się, że któryś całkiem fajnie wygląda? A jak nie, to przynajmniej kasy dużej nie wyrzucę..

  7. Kasiu, wyglądasz w tym odcieniu błyszczyka bardzo ładnie. Również mam ten odcień + jeszcze dwa inne (najjaśniesze 01 i 02). Plusem bezsprzecznym jest brak drobinek i to, że błyszczyk gładko sunie po ustach wyrównując kolor i pokrywając je jednolicie. Z trwałością nie najgorzej, u mnie trzyma się nawet do 2 godz. ale bez jedzenia i picia. Najbardziej jednak lubię to, że nawilżają. Za taką cenę to aż żal nie próbować 🙂

  8. Idalia – dziękuję Ci bardzo :* Mi również podoba się to, że są bezdrobinkowe i że całkiem ładnie się układają na ustach. Na te dwa odcienie, które Ty masz (oczywiście poszłam do Ciebie je obejrzeć sobie 😉 ) też się pewnie skuszę, bo zgadzam się z Tobą, że za taką cenę to szkoda nie spróbować 😉

  9. teraz będzie śmiech na sali :p bo jak poprzednie prezentowane błyszczyk i szminka mi się podobały, to ten w ogóle 😀 kolor nie dla mnie kompletnie 🙂 ale za to lakiery w tle dojrzałam, oba mam i jestem zachwycona :))

  10. Pilar – a wiesz, ze prawie w 100% byłam pewna, że tak będzie? 😀 I po cichu czekałam na Twój komentarz? 😀 W kwestii pomadkowej ( i przeważnie makijażowej też 😉 ) mamy kompletnie inne zdanie, co już dawno odkryłam 🙂  Pamiętam, że przy pomadkach Celii też byłaś jedną z nielicznych, którym podobałam się w wersji z 505 na ustach 😀 I całe szczęście, że tak się różnimy i każdy z nas ma inne zdanie… Inaczej wszystkie nosiłybyśmy ten sam kolor na ustach, ten sam lakier, tak samo pachniały, na taki sam kolor farbowały włosy i używały takiego samego cienia do powiek.. Ale byłoby nudno, prawda? 😀
    Co do odcienia – wolałabym, żeby był bardziej stonowany jeszcze, ale i tak po jakimś czasie od nałożenia normalnieje na tyle, że właściwie go lubię… 😉 A, no i gdy dzisiaj oglądałam te zdjęcia na innym komputerze (tzn. monitorze), to nadziwić się nie mogłam, jak cukierkowo on tam wyglądał 😀 )
    A co do lakierów – ja niestety zachwycona nimi nie jestem 😦 Ale o tym w innej notatce:) (zdradzę tylko, że odcieniowo- super, jakościowo – znacznie gorzej)

  11. capnęłam ostatnio w Berlinie dwie sztuki – jagodową i koralową i przyznam szczerze, że lubię :))) zobaczymy jak po dłuższych testach ale po paru użyciach jestem bardzo pozytywnie zaskoczona :))

  12. kasiaj85 – ha, no proszę, moja ulubiona MAC-omaniaczka 😛 też lubi.. To ja poczekam grzecznie i może się recenzji z sesją zdjęciową małą jakąś doczekam? Zwłaszcza owego korala bym sobie chętnie na ustach obejrzała

  13.  

    Uwielbiam błyszyki, choć jestem wobec nich wymagająca. Niestety na moich ustach tylko nieliczne wyglądają korzystnie;D
    Ale za tym Essence na pewno sie rozejrze;) Ostatnio bardzo mile sie zaskoczyłam tymi błyszczykami http://www.viperasklep.pl/82-sweet-wet , najbardziej chyba odcieniem nr. 3 , któremu mimo zaleceń ekspedientki bardzo sie operałam, a wygląda cudnie.;) Zresztą inne kolory też są piekne.
    A co do poprzednich notek, to ja zakochałam sie w lakierze Ultimate Nudes Catrice , i może trafił mi sie jakiś szcześliwy egzemplarz, ale z nakładaniem nie mam problemu.:)

  14. haha, no widzisz jak się różnimy :)) i dobrze, różne zdania, różne opinie wzbogacają świat 🙂 powiem Ci,że ten lakier Essence jest chyba najlepszym z tej firmy jaki miałam, a miałam ich sporo..  specjalnie dla Ciebie naskrobię zaraz notkę szminkową 😀

  15. Domi – mam nadzieję, że będziesz zadowolona 😉 Dzisiaj testowała go moja koleżanka, blondynka o bardzo jasnej skórze i bladych ustach i u niej widoczna była bardzo, ale to bardzo żywa fuksja i wcale nie wyglądało to dobrze.. Z kolei ja sięgam po ten błyszczyk coraz częściej i żałuję, że do Natury mi w tym tygodniu kompletnie nie po drodze ;(
    Dzięki :*

  16. Zen – no a ja właśnie z błyszczykami (w ogóle z mazidłami do ust kolorowymi) do tej pory lubiłam się średnio… Ale coś mi się porobiło chyba, bo podobnie jak w przypadku lakierów, zaczęłam się za nimi coraz bardziej rozglądać 😀
    A wiesz, że Viper-owe błyszczyki widzialam ostatnio w drogerii w mini centrum handlowym obok mnie? Ale jakoś tak.. popatrzyłam na nie, a one nie krzyczały "weź mnie", wiec poszłam sobie dalej 🙂 Ale skoro mówisz, że warto.. 😉
    A jaki odcień z Nudes masz? Ten sam, który ja mam?

  17. Pilar – mi się lakier kolorystycznie bardzo, ale to bardzo podoba, ale – jak wszystkie Essence – nie wytrzymuje u mnie nawet 2 dni 😦 W podobnym klimacie zdecydowanie bardziej wolę Szarą Migotkę, która jest też piękna, a trzyma się, nawet bez bazy znacznie dłużej (oczywiscie na moich paznokciach, bo u kogoś moze być zupełnie na odwrót 😉 )
    I zawsze byłam zdania, że różne spojrzenia na ten sam temat są nie tylko wskazane, ale często wręcz bardzo pożądane 😉
    To ja zaraz zerknę do Ciebie i Twojego "szminkowca" 😉

  18. coldold – to mnie ktoś w takim razie w konia zrobił 😀 Bo kilka (kilkanaście?) miesięcy temu, w każdym bądź razie po tym, jak nagle mi się zachciało AOH znowu, zostałam poinformowana przez Panią z Natury, że on został wycofany.. Fakt, że jakoś mocno nie drążyłam tego tematu i nawet nie próbowałam weryfikować tej informacji – po prostu przeszłam nad nią do porządku dziennego 😉 Z drugiej strony, jestem pewna, że gdyby był u mnie w Naturze, to już dawno wpadłby mi w łapy, bo zdarza mi sie w szafie z Essence grzebać i przebierać dość długo 😉
    Ale dzięki za informację, spróbuję zgłębić w takim razie temat AOH :*

  19. Ja obok nich przechodziłam wiele razy, i dopiero ostatnio jakoś przypadkiem kupiłam;D Ja jestem bardzo zadowolona, ale z błyszczykami, jak z wiekszością kosmetyków jest tak że albo sie polubi albo wyrzuci. Ja np. w ogóle nie mam szcześcia do kosmetyków ''na fali'', jakoś zawsze mi nie pasują:D Czaje sie na paletke Sleeka, ale ostatnio nie mam szcześcia do cieni(ostatnio robiłam porządki i zostawiłam tylko kilka cieni które mnie zadowalają, wsród nich Espresso, którym mnie zaraziłaś;P, choć niestety reszta cieni Lucy jakoś mnie nie przekonuje, zostawiłam sobie od Luśki jeszcze tylko Hot Chocolate i Sky Blue, w którym sie zakochałam ale chyba nigdy nie użyłam, bo niebieskości mi kompletnie nie pasują:D). A od Sleeka zastanawia mnie ta nowa paletka, chyba z kremowymi cieniami o ile sie nie myle;)

  20. Aaa z Catrice mam  030 – My Cafe Au Lait At Notre – Dame. Właściwie jedyne co mi w nim przeszkadza to to, że nie schnie błyskawicznie tylko trzeba troche poczekać, ale zakupiłam lakier przyspieszający wysychanie lakieru(nigdy nie mam czsu czekać aż wyschnie;P) i zobaczymy. Przymierzam sie też do kupna 020 ale do stoiska z Catrice mam kawałek, wiec pewnie minie troche czasu zanim sie tam wybiore;)

  21. To ja sama nie wiem jak to z tym jest. Sama nie szukałam, bo nie lubiłam go, ale dziś np. kupiłam błyszczyk z tego posta, jak na razie po pierwszym użyciu, jestem zadowolona 😀

  22. Zen – co do kosmetyków "na fali", to ja mam identyczne odczucia 😀 Stąd też moje ciągłe wpisy o tym, że ja chyba jakaś inna jestem 😀 Bo co kupię jakiś wizażow-blogowy hit, to ląduje on w koszu.. Chociaż są wyjątki oczywiście 😉 Niestety, w drugą stronę często też to działa, czyli to, co sluży mi osobiście, w przypadku większości się nie sprawdza 😀
    Co do Sleeka – ja mam mieszane uczucia wciąż do niego.Owszem, używałam, ale od jakiegoś miesiąca prawie nietknięta moja paletka leży i częściej sięgam po inne cienie niż po paletkę Storm. Miałam nabyć Bad Girl, ale po zobaczeniu jej na żywo jakoś mi ochota przeszła.. Do dzisiaj zastanawiałam się nad ostatnią paletką w brzoskwiniowo- morelkowo-pomarańczowej tonacji ale właśnie dziś przeczytałam tak dwie skrajne jej recenzje, że jednak się na nią chyba nie zdecyduję (pomijam fakt, że kolory i tak nie dla mnie 😀 )
    A co do Catrice – to albo poszczególne odcienie różnią się od siebie jakością, albo ja trafiłam  na jakiś felerny egzemplarz, bo do dzisiaj wzdrygam się na wspomnienie nakładania tego lakieru na paznokcie  🙂 Pewnie koniec końcow wyląduję z jakimś innym odcieniem, żeby sprawdzić, jak to z tymi lakierami Catrice jest 😀

  23. No widzisz, to klęska dla fanek AOH, dziewczyny z WIzażu pisały, że AOH jest więc im uwierzyłam na słowo, trudno, przepraszam za przekazywanie fałszywych informacji.
    Kolor ten sam. Jak tylko go u Ciebie zobaczyłam, to dopasowałam go w myślach do mojej ukochanej szminki Vipera nr 7, świetnie się razem komponują.

  24. shinodka – a może się jeszcze przyzwyczaisz? Bo ja, tak jak napisałam, wyraźnie go wyczuwam (zarówno smak jak i zapach), ale jakoś, o dziwo, nie drażni mnie tak, jak np. w przypadku pomadki Essence. Ale oczywiście doskonale Cię rozumiem, bo co za frajda nosić coś, co nas denerwuje? 😀
    Dziękuję ogromnie za wyróżnienie :*

  25. coldold – nic się nie stało :* Często przecież bazujemy na tym, co piszą inni – same nie mamy możliwości zweryfikowania przecież wszystkiego 🙂 Ja tak się zastanawiam, czy AOH to rzeczywiście był fajny produkt, czy też tak mi do niego tęskno, bo go oddałam, a potem gdzieś zobaczyłam, że fajnie wyglądał jednak 😀 Ciekawe, jakbym go dzisiaj odebrała, bo od tamtego czasu moje upodobania i preferencje przeszły dość sporą metamorfozę… Cóż, pewnie nie dane mi będzie się przekonać, ale jakoś specjalnie rozpaczać z tego powodu oczywiście nie będę 🙂
    Vipera nr 7? Eh.. kolejna pozycja do "oblukania" w sklepie 🙂

  26. i ja nabyłam ten produkt! 🙂 i niestety, kolor jest zupełnie inny na moich ustach niż u ciebie 😦 U mnie kolor jest lekko malinowy, albo nawet wściekle różowy, nie taki delikatny jak u ciebie. Lucy nie przypadło mi do gustu, także chyba muszę kupować kosmetyki które ty nienawidzisz hehe:D

  27. Cathy;* ja cały czas zaglądam, tylko mam lekko zdechły blogowy zryw ostatnimi czasy, skupić mi się trudno i w ogóle głową jestem gdzieś indziej;) Ale minie mi to mam nadzieję już niedługo;) Wracając jeszcze do Lucy…. na to iż niełatwo będzie mi zaaplikować ją na twarz żeby nie wyglądać jak świeżo malowana ściana;P byłam przygotowana, nie wiedziałam natomiast i to było miłe zaskoczenie że nie jest kłopotliwa jeśli chodzi o odcień.. (przynajmniej w moim przypadku  ) tzn brałam w ciemno, od razu biga (wiesz luśkowy szał-kit) i kolor wydawał mi się po otwarciu pudełeczka sporo za ciemny, tymczasem po nałożeniu na buzię łaadnie się dopasował i nie wyglądałam jak solara-a byłam już własciwie pewna że tak będzie

  28. No to czuję się skuszona! i zapewne spróbuję tych błyszczyków, skoro tobie podpasował, a jesteś wymagająca w swych wyborach 😉 ładnie prezentuję sie na twoich usteczkach 🙂 pozdrawiam.

  29. Cathy, gdzie sie podziewasz?:) Ja ostatnio chcąc powrócić do mineralnych zakupów zamówiłam róż Poppy od Lumiere i  kompletnie sie naciełam – zupełnie nie mój kolor. I tyle z moich zakupów chyba bedzie, bo róż leży i nie wiem co z nim zrobić:D Wyrzucić żal a zostawić też go nie chce.;)
     

  30. Bardzo ładnie wygląda:)
    A mnie podoba się kilka kolorków tych błyszczyków, ale na razie się powstrzymuję, muszę jakiś wykończyć najpierw:P

  31. Paula – właśnie wróciłam :* Miło ogromnie, że ktoś pamięta :*
    Anonyme  – no niestety, nie mam dobrych wieści w takim razie – już jutro post z kolejnymi błyszczykami z tej serii… Będę kusić 😛
    Zen – tu i tam 🙂 Bardziej jednak "tam" niż "tu" 🙂 A serio – wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie i nie mogłam nowych wpisów umieścić 😦 Ja zakupów mineralnych nie czyniłam już bardzo dawno… Jakoś nic mnie nie kusi – chyba nasycenia chwilowego (?) doświadczam w tym temacie 🙂 A z Poppy pognaj na Allegro – na pewno znajdą się chętni, bo to dość ładny odcień jakby nie było (tylko na mojej skórze prawie niewidoczny :D)
     

  32. Katrina, Lemongrass – tak, to moje fotki 😦 Cóż, właściwie to zaczęłam inaczej patrzeć już na tą kwestię – założenie sprawy sądowej jest dziecinnie proste (mam już doświadczenie w tej kwestii :D) a parę złotych odszkodowania zawsze się przyda. Niech sobie kradną, ja już wiem co i jak 🙂 Dzięki za czujność :*

  33. coldold – szczerze mówiąc, pomadki Vipery nigdy mi jakoś nie wpadły ani w oko ani w łapy, ale skoro mówisz, ze fajna, to… 😉 Cóż, przyjrzę się, bo w wielu kwestiach zdarza nam się mieć podobne zdanie, więc może i ta Vipera czeka gdzieś na mnie nieodkryta jeszcze 😀

  34. Paula – to też cenne przecież 😀 W ten sposób unikniesz nietrafionych zakupów 😀 Chociaż, jeżeli Cię to pocieszy, to na mnie Luśka też się obraziła i od kilku tygodni nie chce spojrzeć łaskawszym okiem. Wygląda u mnie fatalnie wraz z nastaniem cieplejszej pory roku, ale jakoś nie rozpaczam, bo właśnie testuję coś, co ma spore szanse zrzucić Luśkę z piedestału (ale jeszcze nie mogę się tym chwalić, bo nie ma tego w sprzedaży :D)
    A kolor błyszczyka..  no cóż, na każdych ustach kolor zawsze wygląda inaczej 😉 Szkoda, że u Ciebie się nie spisał akurat ten odcień, bo jest naprawdę ładny…

  35. skarbku – witamy w klubie w takim razie, bo ja do tyłu obecnie jestem dosłownie ze wszystkim… Fajnie, że jednak znalazłaś w tym wszystkim chwilkę, by skrobnąć kilka słów (ze wstydem przyznaję, że ja w swoim zaganianiu nie zawsze znajduję na to czas, a gdy już mam ową chwilkę, to siadam, żeby ponadrabiać zaległości i okazuje się, że i tak wszystkiego nie jestem w stanie nadgonić 😦 )
    I cieszę się, że efektu prażynki solaryjnej uniknąć się udało 🙂
     

Dodaj odpowiedź do Cathy Anuluj pisanie odpowiedzi